Język czeski, choć blisko spokrewniony z polskim, kryje w sobie wiele niespodzianek, które potrafią wywołać uśmiech na twarzy.
Obecnie mieszkam i pracuję w Czechach i w związku z tym, intensywnie uczę się tego języka. I wiecie co? Codziennie mnie coś zaskakuje!
Czasem bywają u mnie zwierzaki, raz Miluś, raz Ciapka. Z Milusiem dużo spacerujemy, z Ciapką spędzam popołudnia w domu. Wspólnie z moją Ciapką Chorwatką, będziemy Wam tu prezentować wyrazy, zwroty, zdania, które po czesku znaczą coś kompletnie innego niż po polsku – choć w brzmieniu wydają się bardzo podobne. Mamy nadzieję, że wywoła to Wasz uśmiech i zachęci do zgłębiania tajemnic języka naszych sąsiadów.

Przygotujcie się na dużą dawkę śmiechu!
Na początek dość łagodny zestaw słów: šikovná kojarzyło mi się z szykowną, elegancką, ale šikovná to po prostu inteligentna!
Chytré dívky to mądre dziewczyny (ale także inteligentne dziewczyny). A chytré dívky, znające języki wiedzą, że jeśli jakiś Czech powie do nich: “Pojďme do sklepa“, powinny uciekać, bo nie będzie chciał z nimi pójść do sklepu, a zaprowadzić je do piwnicy.
Polski “sklep” to po czesku “obchod“. V obchodě możemy kupić “świeże produkty”, ale UWAGA/POZOR: żeby je dostać, musicie poprosić o “čerstvé produkty”, jak np: maso (mięso), rohlíky (bułki). Żeby kupić truskawki, musicie poprosić o jahody, a jak macie ochotę na kalafior – zapytajcie o květák – spokojnie, nie dostaniecie bukietu kwiatów.
Lubicie teatr? Teatr po czesku to divadlo, a widz to divák. Sztuka w teatrze, to bardzo dobry pomysł! Po czesku pomysł to napad. Stwierdzenie: “mam napad” oznacza: mam pomysł. Takie zdanie dla Polaka brzmi arcyciekawie: “Tento divák má nápad jít do divadla”. Oczywiście nie chodzi o dziwaka, napad ani dziwadło, bo to znaczy: “Ten widz ma pomysł, żeby pójść do teatru”
W klimat polskiego napadu wpisuje się oczywiście policja. Na czeskich wozach policyjnych znajduje się taki napis: “pomáhat a chranit” , co znaczy “pomagać i chronić”, a nie pomachać, jak czytają Polacy. Pomachać, to policjant Wam może lizakiem lub mandatem (np. gdy przekroczycie prędkość) – oby nie!
Obyście też nie musieli mieć do czynienia z kryminalistą – czy to w znaczeniu polskim, czy czeskim. Niestety, znaczenia tych słów w obu językach są zupełnie odmienne. W Polsce “kriminalista” to bandzior, przestępca, a w Czechach to policjant, specjalista w dziedzinie kryminalistyki.
A z czym kojarzy się Wam słowo “záchod”? Z zachodem słońca oczywiście. Ale UWAGA/POZOR: po czesku “záchod” to “toaleta”. Jak powiem: “Já musím na záchod” to znaczy, że “muszę do toalety”, a nie na zachód słońca.
Łagodnie już było, to teraz będzie trochę bardziej “ostro”. Poniższe słowa, w jednym języku znaczą coś kompletnie innego, a zarazem nieprzyzwoitego w drugim. Oto przykłady, w których dosłownie roi się od pułapek słownych UWAGA/POZOR:
czeskie “podněty” to polskie: “sugestie”.
W Czechach absolutnie nie wymawiajcie słowa “szukam”. Po czesku “šukat”, znaczy “pieprzyć” (mieć stosunek seksualny). Nasze “szukanie”, to po czesku “hladanie”. Tej różnicy lepiej nie lekceważyć, bo można się ośmieszyć.
Czeski “odbyt” to po polsku “sprzedaż” / “zbyt”, “dział zbytu”. Jeśli usłyszycie zwrot: “porucha w odbyte”, Czechom będzie chodziło o awarię w dziale zbytu, bo wyraz “porouchany” po przetłumaczeniu na polski znaczy “zepsuty”.
Zgłodnieliście? To idziemy dalej, tym razem do restauracji. Jeśli pójdziecie w Czechach na obiad i w Menu natraficie np. na “Slepičí vývar s nudlem”, co sobie pomyślicie? Moim pierwszym skojarzeniem był jakiś ślepy wywar, albo wywar ze ślepej kury. Niewiele się pomyliłam, bo czeska “slepiče” to po polsku “kura”. A zupa z menu okazała się rosołem z kury z makaronem.
A co najbardziej lubią kury? No tak: uwielbiają zboże, ale UWAGA: po czesku słowo zboží oznacza produkty. Sklep, z tego typu produktami, w którym można kupić dosłownie wszystko: “mydło, widło i powidło” to Směšné zboží. Takich sklepów w Czechach (podobnych do starych polskich “PSS Społem”) jest wiele i są naprawdę śmieszne (od wystaw po asortyment).
Jakby tego było mało, to śmieci mieszane to směsný odpad, czyli, jak mawia mój szwagier: „śmieszny odpad”.
No i jak tu się nie uśmiać, jedząc taką „ślepą kurę”, kupując śmieszne zboże i wyrzucając śmieszne śmieci?
c.d.n.
I pamiętajcie: Jeśli kiedykolwiek pomyślicie, że jakiś język jest dziwny, to wiedzcie, że nasz jest dla innych tak samo dziwny, a czasem śmieszny. Np “szczypiorek” rozbawia Czechów do łez!