Energylandia – Rodzinny Park Rozrywki w Zatorze, obchodząca w tym roku – tak samo jak nasza Milenka – 9 urodziny, to tak popularne miejsce, że co byśmy nie napisali, to i tak nie odda tego, czego doświadczycie będąc na miejscu. To aż 123 atrakcje rozmieszczone w 6 różnych strefach, dla osób w każdym wieku! Do tego już buduje się siódma: kolorowa strefa Sweet Valley.
Nie pokażemy tu naszych zdjęć z przejazdów kolejkami, bo ich nie zrobiliśmy, zwyczajnie bojąc się! Nie dość że o nas samych to jeszcze dodatkowo o nasze telefony. Zdjęcia robiłam jedynie stąpając bezpiecznie po ziemi, albo na “teoretycznie” bezpiecznych atrakcjach, mimo to, telefon i tak mi się rozładował 🙁 a może zalałam go na jednej z wodnych atrakcji tego typu.
Mamy za to kilka własnych spostrzeżeń, obserwacji i rad dla wszystkich tutaj się wybierających.
Byliśmy tu w czerwcu 2023 roku, przed wysokim sezonem który w tym roku rozpoczął się 24 czerwca. Planowaliśmy ten wyjazd od dawna, spełniając tym samym największe marzenie i życzenie urodzinowe naszego Michała.
Z okazji urodzin, osoby do 18 roku życia mają tutaj w dniu urodzin wstęp za 1 zł !
“Łapiąc się” na ceny biletów obowiązujące w sezonie niskim, bilet normalny dla osób o wzroście powyżej 140 cm kosztował 179 zł. Tylko bilet dla Milenki był tańszy, oczywiście ku jej niezadowoleniu, bo z tego tytułu nie mogła niestety, tak jak starszy brat, skorzystać z wszystkich atrakcji parku: bilety ulgowe do 140 cm i dla seniorów od 65 roku życia kosztują w sezonie niskim 129 zł.
Kilka dni później (od 24.06 do 03.09.) czyli w sezonie wysokim ceny biletów wynoszą: ulgowy: 149 zł; normalny: 199 zł
Także dla 4 osobowej rodziny, to dość spory wydatek.
Dla posiadaczy ogólnopolskiej karty dużej rodziny zniżka na bilety wynosi 5%.
Bilet urodzinowy otrzymuje się tylko w kasie, po okazaniu dokumentu tożsamości. Nie można go kupić online !
Obawialiśmy się kolejek do kasy, bo mimo, że byliśmy tu w poniedziałek o 9:30, a więc na pół godziny przed otwarciem, przed wejściem zgromadził się już całkiem spory tłum. Milena aż się złapała za głowę 🙁
@milusiowa_mama Energylandii nie trzeba reklamować. Energylandię trzeba przeżyć! #energylandia #polska #zator #parkrozrywki #themepark #rollercoaster #familytime #energy #adrenaline #hyperion #zadra #dragon #fun #śmiejżelki #toffifee #dzień to za mało 😪@Energylandia ♬ Comandoo
Na szczęście większość czekała do wejścia i miała wykupione bilety. Do kas kolejki były bardzo krótkie i zakup biletów nastąpił bardzo sprawnie. Od razu w kasie wykupiliśmy za 20 zł całodniowy bilet parkingowy!
Warto dodać, że obsługa parkingu, podobnie jak obsługa całego parku jest świetnie zorganizowana! Mimo ogromnej ilości pojazdów: aut osobowych, autokarów, busów wjazd na parking (a później wyjazd) przebiegały bardzo sprawnie, bez korków i kolejek.
Po przejściu przez bramki wejściowe odwiedzających witają rozśpiewani, weseli i kolorowo przebrani animatorzy.
Wzięliśmy ze sobą plecak z wodą, przekąskami, strojami kąpielowymi i ręcznikami na wodną strefę i było to bardzo dobre posunięcie! Po pierwsze dlatego, iż mimo tego, że na terenie Energylandii znajduje się mnóstwo atrakcyjnych i kuszących punktów gastronomicznych, jest tu dość drogo! Pół litrowa butelka wody kosztuje 8 zł, lody kosztują od 12 zł wzwyż, a ciepłe dania są dużo dużo droższe.
Po drugie, dlatego, iż pomimo że nie udało nam się dotrzeć do wodnej strefy WATER PARK (zwyczajnie brakło nam czasu), ręcznik okazał się wybawieniem. Korzystając z Atlantisa, Jungle Adventure, czyli wodnych pontonów z wodospadami wyszliśmy stąd mokrzy. Nie mając ubrań zapasowych, a jedynie stroje kąpielowe Milena wskoczyła w górę stroju kąpielowego, a nasze ubrania wysychały na nas. Stąd taki strój na zdjęciach w odwiedzanych domkach w strefie dla najmłodszych, czyli Bajkolandii, gdzie wszystkim najbardziej podobała się wesoła kolejka Śmiejżelków – Energuś. Rzeczywiście – buzie same się tu śmiały 🙂
Aby bezpiecznie przechować plecaki podczas przejazdów kolejkami warto wykupić za 14 zł (przy kasie lub w automatach dostępnych na terenie całego parku) opaskę z kodem kreskowym, umożliwiającą przechowywanie rzeczy osobistych w szafkach znajdujących się obok poszczególnych atrakcji. To świetne i bardzo praktyczne rozwiązanie. Nawet jeśli z ekscytacji zapomnicie schować do plecaka okularów, czapeczki, albo telefonu, obsługa Wam to przechowa i odda po zjeździe. Na terenie parku dostępne są też rozmieniarki banknotów oraz gigantyczne suszarki, w których za 5 zł błyskawicznie (niemal z prędkością Hyperiona, czyli najwyższego mega coastera w Europie o prędkości 142 km/h, wysokości 77 m i spadku 80 m), można się wysuszyć.
Bardzo sprawnie działa tu także system kolejkowy (podobny jak na lotniskach), z użyciem taśm, dzięki którym unika się przepychanek w kolejkach do atrakcji. Przed wejściem do większości atrakcji znajdują się dodatkowo bramki, które oprócz tego, że liczą ile osób z niej korzysta, wskazują ile osób może na nią wejść w danym momencie. Co jakiś czas znaleźć można w parku ogromne tablice informujące o czasie oczekiwania do danej atrakcji.
Kolejna rzecz jak mnie tu urzekła to czystość! Teren jest bardzo zadbany, z mnóstwem zieleni i kwiatów. Mi najbardziej podobało się w Swiss Water Cups, czyli w podróży bajeczną trasą w pięknej gondoli, spokojnym nurtem umożliwiającym odprężenie. Tutaj z Misiem spędziliśmy fajne urodzinowe chwile tylko we dwoje 🙂
Znajduje się tu wiele klimatycznych kawiarni, lodziarni, sklepików z mnóstwem pamiątek i gadżetów, bajkowe postaci, ale także piękne posągi, figury i zachwycające budowle.
Wszystkie toalety były czyste, są tu zraszacze, pod którymi można się ochłodzić w upalny dzień. Są tu oczywiście liczni animatorzy, którzy oprócz zabawiania najmłodszych organizują tu w różnych porach dnia przeróżne pokazy, spektakle i przedstawienia. Wszystkie plakaty informujące o atrakcjach dodatkowych znajdują się w podziemnym tunelu, który biegnie pod drogą i prowadzi do stref Smoczy Gród i Aqualantis.
Nie da się tu nudzić i niestety – nie sposób skorzystać ze wszystkich atrakcji jednego dnia. Nawet gdybyśmy mieli park na wyłączność – myślę, że byłoby ciężko. Jego ogrom dostrzegłyśmy z Milenką z klimatyzowanego wagonika gigantycznego koła Wonder Wheel, podczas gdy nasi Panowie szaleli na Abyssusie.
Park czynny był aż do 18:30 (oczywiście zostaliśmy do samego końca), a czas oczekiwania do poszczególnych atrakcji na szczęście prawie nigdzie nie przekraczał 20 minut. W sezonie wysokim godziny otwarcia są wydłużone (od 1000do 2000 ).
O to, że gdzieś zabłądzimy nie bałam się w ogóle. Już tydzień przed wyjazdem do Energylandii przyniosłam dzieciom mapę Parku Rozrywki. Michał i Milena przestudiowali ją właściwie na pamięć. Okazali się też całkiem niezłymi przewodnikami, którym zaufałam wchodząc już na pierwszą atrakcję znajdującą się w strefie familijnej, czyli Dragona, który porusza się z prędkością 75 km/h. Miało być lekko i przyjemnie. Dla nich było – dla mnie było strasznie i później zdecydowanie wybierałam łagodniejsze atrakcje, wcześniej się im przyglądając, aby mniej więcej spodziewać się czym mogą mnie zaskoczyć. Generalnie okazało się, że jestem odważniejsza niż mi się wydawało i z tego powodu jestem z siebie bardzo dumna (Bumerang i Ekipa to moje ulubione kolejki jadące najpierw do przodu, a później do tyłu).
Na wyczyny Michała wolałam nie patrzeć. Mój dwunastolatek zaliczył wszystkie ekstremalne rollercoastery, z których wracał szczęśliwy i uśmiechnięty 🙂 Na koniec w prezencie urodzinowym dostał jeszcze upragnioną bluzę 🙂
Dzień zleciał nie wiedzieć kiedy i trzeba było wracać do naszego Milusia, który stęskniony czekał na nas u dziadków.
Warto spełniać marzenia dzieci 🙂 i przy okazji przełamywać własne lęki.