“Martwi żywym oczy otwierają”
Tak sobie przetłumaczyłam napis wyryty na murze znajdującym się tuż obok pomnika kobiety z dzieckiem, w miejscowości Jasenovac, do której dotarliśmy pewnego lipcowego dnia, w trakcie naszych wakacji, spędzanych w środkowej Chorwacji.
To niewielka miejscowość na Bałkanach, zamieszkiwana dziś przez około 700 osób, leżąca przy samej granicy z Bośnią i Hercegowiną.
Dotąd nie mieliśmy pojęcia ani o tym miejscu, ani tym bardziej o tym, co się tu działo podczas II wojny światowej. Zapewne większość z Was także nie zna okrutnej historii ludobójstwa, na skalę zbrodni wołyńskiej, albo i jeszcze gorszej, choć dotąd wydawało mi się, że nic gorszego na świecie nie mogło się wydarzyć. A jednak.
Mało kto tu zagląda, a jadąc tu wydaje się, że jest się na końcu świata. Zwłaszcza po ogromnym tornadzie, którego byliśmy świadkami kilka dni wcześniej. Jednak masa połamanych drzew to nic względem tornada okrucieństw, jakie miały tu miejsce tu w latach 40-tych minionego wieku.
Jadąc tu z Parku Przyrodniczego Lonjsko polie, cały czas droga prowadziła nas wzdłuż rzeki Sawy, po drugiej stronie której leży Bośnia i Hercegowina.
To dość dziki teren, nie spotkaliśmy po drodze żadnych ludzi, raptem kilka drewnianych chałup, ale z antenami satelitarnymi, dziko biegające konie po łące, kąpiące się w Sawie i tarzające się w trawie.
To właśnie w Jasenovac, w sierpniu 1941 r. chorwaccy faszyści, zwolennicy Hitlera – tzw. ustasze, utworzyli obóz koncentracyjny. W jego skład wchodziły rozległe tereny nad brzegami Sawy, sięgające z jednej strony miejscowości Gradiška, a z drugiej miejscowości Sisak. W Sisak w Twierdzy (gdzie także dotarliśmy) znajdował się obóz dla dzieci, w którym zamordowano około 19 tysięcy dzieci.
W tym miejscu nie znajdziecie ani tłumów turystów, ani morza, chyba że symboliczne morze łez i przelanej krwi. Obóz koncentracyjny to nie jest oczywiście fajny plan na wakacyjny wypad z dziećmi. Jesteśmy jednak podróżnikami i zdarza nam się odkrywać nie tylko te piękne miejsca. Lubimy historię i miejsca nieoczywiste, mniej popularne, o których także warto wiedzieć. Dzieci powoli przywykają, staramy się oderwać ich od telefonów i pokazać coś czego nigdzie indziej nie zobaczą. Spacerując po Jasenovac udało nam się nawet poruszyć z nimi kilka trudnych tematów o historii naszych przodków.
Miejscowości nie znajdziecie na żadnej z list najpiękniejszych miejsc w Chorwacji. To jedno z najokrutniejszych miejsc w historii II wojny światowej, gdzie rzeczywistość zamieniła się w piekło na ziemi, za sprawą utworzonego tu jednego z największych obozów koncentracyjnych w Europie, określanego mianem „Auschwitz Bałkanów” i „jugosłowiańskiego Auschwitz”.
Dziś znajduje się tu ogromny pomnik, w kształcie wielkiego kamiennego kwiatu “the stone flower”, który mi osobiście bardziej przypomina skrzydła tych, którzy stąd odlecieli stąd na nich, w mam nadzieję, lepsze miejsce.
Całkowita liczba ofiar obozu, według różnych źródeł, waha się od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy istnień ludzkich. Ogromną większość pomordowanych stanowili Serbowie. Celem NDH było bowiem “ostateczne rozwiązanie kwestii serbskiej”, czyli całkowita eksterminacja Serbów, Żydów, Cyganów, Muzułmanów oraz Chorwatów, którym te “porządki” się nie podobały. W muzeum znaleźliśmy też informację, że w obozie zginęło 6 Polaków.
Okrucieństwo z jakim ustasze zabijali więźniów, ale nie tylko, szokowały nawet Niemców. Piekli oni ludzi na ruszcie niczym prosięta, mordowali kilofami, młotami, bagnetami, siekierami, piłami, w każdy, byle jak najbardziej okrutny sposób. Oprócz więźniów wyrzynali całe wioski, całe rodziny, nie oszczędzając małych dzieci. Według relacji jednego z niemieckich żołnierzy, po jednej z takich rzezi, przyszedł do niego dumny Chorwat z własnoręcznie zrobionym naszyjnikiem na szyi z wyłupanych oczu zamordowanych.
Utworzenie przez ustaszy i istnienie marionetkowego, zbrodniczego państwa chorwackiego tzw. Niepodległego Państwa Chorwackie (NDH) jest największą hańbą w całej historii Chorwacji. Ale Jasenovac to także ogromna plama dla kościoła katolickiego. Od 10 maja 1942 r. komendantem obozu był Miroslav Filipović-Majstorović, franciszkanin usunięty z zakonu w lipcu 1942 r., lecz nie ekskomunikowany z Kościoła katolickiego. Powszechnie nazywany był “bratem szatanem”, mordującym ludzi gołymi rękami. Podczas procesu po wojnie przyznał się, że na jego osobiste rozkazy zamordowano około 30 tys. więźniów. Jeden z chorwackich świadków zeznał, że duchowny razem z kilkoma ustaszami podczas pacyfikacji szkoły w Banja Luce poderżnął gardło dziewczynce w klasie na oczach innych dzieci i nakazał, aby z pozostałymi zrobić to samo. Więźniowie widywali go, jak w swoich franciszkańskich szatach, dosłownie ociekających krwią, wracał wieczorami po ciężkim dniu „pracy”.
Oprawcy, aby zaoszczędzić na kulach, najczęściej podrzynali więźniom gardła. W takich “zawodach” urządzonych w obozie 28 sierpnia 1942 r. zwyciężył kolejny franciszkanin Petar Brzica, późniejszy członek organizacji Križari (Krzyżowcy), który nożem nazywanym srbosjek w ciągu jednej doby poderżnął gardło co najmniej 670 (sam twierdził, że 1360) nowo przybyłym więźniom. W nagrodę otrzymał za to złoty zegarek, prosię i butelkę wina.
Pod koniec wojny obóz wysadzono w powietrze i spalono. Podobno po wysadzeniu obozu ludzie nosili z niego cegły, z których budowali domy. Nie sposób ogarnąć tego rozumem. Później, gdy upadła Jugosławia, a Chorwacja ogłosiła niepodległość, chorwaccy nacjonaliści (za rządów Franjo Tudjmana, pierwszego prezydenta niepodległej Chorwacji, negującego fakt zbrodni i istnienia obozu), zniszczyli resztki Jasenovac. Do dziś nie zachował się żaden z budynków obozowych. Plan obozu upamiętnia jedynie taka kamienna tablica.
Obecne władze państwa przyznają się do popełnianych tu zbrodni i oddają hołd ofiarom.
Pod pomnik doszliśmy trapami, wykonanymi z desek kolejowych, tych samych, nad którymi przez cztery lata pociągi zabierały więźniów do obozu koncentracyjnego.
Wcześniej minęliśmy fragmenty pozostałych torów kolejowych z oryginalną lokomotywą i wagonami, którymi zwożono tu więźniów.
Na koniec, już bez dzieci, weszliśmy do niewielkiego, klimatyzowanego, bezpłatnego Muzeum Pamięci.
W tym przejmującym miejscu, które otwarte zostało w 2006 r. posłuchać można nagrań nielicznych ocalałych, zobaczyć fotografie i niewielkie zbiory i dowody istnienia obozu. Wypisane imiona i nazwiska pomordowanych zdają się nie mieć końca. Przy Muzeum działa też niewielkie centrum edukacyjne.
Dziś obok Miejsca Pamięci Jasenovac znajduje się szkoła podstawowa. Obok miejsca śmierci i cierpienia nowe pokolenia uczą się pierwszych liter, kształcą się i dorastają, bawią się i śmieją. Tak życie toczy się dalej, choć wciąż trudno to wszystko ogarnąć rozumem.
Monumenty Bałkanów w stylu pomnika w Jasenovac to architektoniczne perły, zaskakujące i formą i wielkością. W regionie Moslavina, gdzie spędzaliśmy wakacje znaleźliśmy jeszcze jedną z ogromnych budowli, jakie powstały na terenach krajów tworzących niegdyś Jugosławię. Jest to Pomnik Rewolucji Ludu Moslavina, znajdujący się w miejscowości Podgarić. Monument przypominający uskrzydlone oko mierzy 10 metrów wysokości i 20 metrów szerokości, przez co wykonana z betonu i blachy bryła widoczna jest z daleka. Pomnik autorstwa Dusana Dzamonjy z 1967 roku dedykowany został poległym rebeliantom z regionu Moslaviny, którzy zbuntowali się przeciwko ustaszom.
Można tu dotrzeć piękną ścieżką wzdłuż Moslavackiej Góry, począwszy od osady Podgarić, gdzie znajduje się jezioro Garešnica. Szlak prowadzi dalej wzdłuż potoku w kierunku ruin starego miasta Garić, z 1256 roku, które jest jednym z najstarszych średniowiecznych chorwackich miast obronnych w północnej Chorwacji.
Dziś jest tu pięknie! Miejsca takie jak te są wciąż nieodkryte i raczej nieatrakcyjne dla turystów, ale naszym zdaniem: mają swoją magię, no i niestety smutną historię, którą my już poznaliśmy i którą chcieliśmy się z Wami podzielić.
Kolejne artykuły ze środkowej Chorwacji będą zdecydowanie przyjemniejsze. Obiecujemy!