Odkąd dzieci chodzą do szkoły, raczej w roku szkolnym nie bierzemy długich urlopów i podróżujemy głównie w weekendy, ale wiosenne wypady nad morze stanowią wyjątek. Bałtyk przed sezonem, to już taka nasza mała tradycja, a że nad morze mamy daleko, pobyt obowiązkowo musi być kilkudniowy. Tym razem, z uwagi na założoną już dwa lata temu rezerwację, pojechaliśmy do Holiday Park & Resort – Ustronie Morskie

Ta sieć rekreacyjno-wypoczynkowa oferuje pakiety, dzięki którym rezerwując pobyt z odpowiednim wyprzedzeniem, można wypoczywać nawet 80% taniej! Lubimy takie okazje 🙂 Dwa lata zleciały nie wiedzieć kiedy i już pakowaliśmy walizki, które z resztą na wakacjach były ulubionym legowiskiem Milusia.

Droga była daleka (648 km w jedną stronę) i przy cenie paliwa 8 zł za litr 🙁 do tanich nie należała. Miluś swoją pierwszą długą podróż zniósł naprawdę dobrze, większość czasu przesypiając w zakupionym mu specjalnym mięciutkim legowisku, będącym jednocześnie bezpiecznym transporterem. Udało nam się przejechać całą trasę z tylko z jednym przystankiem po około 300 km, co uważam za niezły sukces.

Podróżującym S3 z południowo-zachodniej Polski w okolice Kołobrzegu możemy polecić MOP Kępsko Wschód na wysokości Świebodzina, a w drodze powrotnej: MOP Kępsko Zachód, z Restauracją: Kuchnia-Marche Mop Kępsko. Znajdziecie tam pyszne jedzenie, bezpieczny teren z placem zabaw dla dzieci, siłownią, wiatami odpoczynkowymi, bezpłatnymi i czystymi toaletami. Nie brakuje też zieleni na spacery z czworonogami! Aż miło po takim odpoczynku ruszało się dalszą podróż.

A na miejscu czekał na nas cudowny apartament, wyglądający dokładnie tak jak stronie internetowej Holiday Park & Resort w Ustroniu Morskim. My potwierdzamy, że zamieszczone tam opisy i zdjęcia są zgodne z prawdą. Ośrodek jest fantastyczny, domki i apartamenty piękne, teren czysty, zadbany, sprzątany, z mnóstwem zieleni, pysznym jedzeniem: naleśnikami i goframi na słodko, wybornymi burgerami i pizzą na słono, z restauracją serwującą pyszne śniadania i obiady, barem przy basenie, z lobby barem, gdzie kusi wszystko: kolorowe koktajle, drinki alkoholowe i bezalkoholowe, świeże soki, lemoniady, piwko i wiele więcej. Przy każdym „osiedlu” znajduje się bezpieczny plac zabaw, są tu ogólnodostępne rowerki i hulajnogi dla dzieci, które mogą same poruszać się po obiekcie (jeśli już zapamiętają swój numer apartamentu), baseny ze zjeżdżalniami z dużą ilością leżaków, brodzik, jacuzzi czynne do 22:00, siłownie, boisko do siatkówki, codzienne atrakcje i animacje dla dużych i małych, sala zabaw dla dzieci, gry i automaty. Młodsze dzieci, z uwagi na rozległy teren trzeba tutaj pilnować, żeby się nie zgubiły. Nasi na szczęście są już więksi i świetnie odnajdywali się w całym resorcie. Do tego na urlop pojechaliśmy dość liczną grupą znajomych i każdy miał towarzystwo w swoim wieku. Milusia sama z koleżankami chodziła do baru i na naleśniki i przynosiła mamie kawę.

Dzieci aktywnie uczestniczyły w grach i zabawach organizowanych przez obecnych tu animatorów, a najbardziej podobało im się oczywiście wieczorne karaoke.

Po szaleństwach w lekko podgrzewanym basenie chodziliśmy nad morze, oddalone około 7 minut drogi pieszo od ośrodka. Spacery najbardziej podobały się Milusiowi, który gdy my szaleliśmy w basenach w ciągu dnia, smacznie sobie spał, bo generalnie niezły z niego śpioch. Poranne i wieczorne spacery i szaleństwa na plaży bardzo przypadły mu do gustu. Czuł się tu jak ryba w wodzie, choć do morza wejść się nie odważył 🙂 . Najlepsze jego zabawy to gonitwy za mewami, przekopy i podkopy, szczekanie na fale, oczywiście z wiatrem we włosach i piachem w uszach.

Zazwyczaj leniwie na wakacjach, podziwialiśmy nad morzem głównie zachody słońca. Dzięki temu maluchowi udało się nam wstać na wschód o 4:00 rano !!! Niezapomniane wrażenie – mieć całą plażę tylko dla siebie i tak pięknie rozpocząć dzień!

Ustronie Morskie to miejscowość wypoczynkowa, z trzema szlakami pieszymi i rowerowymi, w tym jednym międzynarodowym, znad Atlantyku – z Brest we Francji do Braniewa, z ogromną liczbą domków i apartamentów do wynajęcia. Ta letniskowa wieś, będąca równocześnie siedzibą gminy Ustronie Morskie leży blisko Kołobrzegu, do którego można dojść np. promenadą. Nasz kolega rano jeździł 11 km do Kołobrzegu rowerem po świeże bułeczki.

Woda w rejonie Ustronia Morskiego należy do najczystszych na polskim wybrzeżu, morze oczywiście na początku czerwca za ciepłe nie jest, ale w naszym gronie amatorów kąpieli nie brakowało. W okolicach ustrońskiej plaży do dyspozycji turystów znajdują się trzy mola. Przy jednym z nich usiedliśmy w Restauracji Molo Busola na wyborne drożdżowe cynamonówki, lody i inne pyszności.

Dotarliśmy tam po długim spacerze promenadą (po którym Miluś dosłownie padł), mijając po drodze kuszącą zapachami Manufakturę Chleba, gdzie zakupiliśmy pyszne paluchy czosnkowe, drożdżówki i wędzone rybki.

W Ustroniu Morskim restauracji znajdziecie mnóstwo! My z uwagi na pyszne jedzenie w hotelu – wykupione dzięki promocji, kiedy to kwota zakupionego voucheru na jedzenie została nam podwojona – w większości stołowaliśmy się na jego terenie. No ale być nad morzem i nie zjeść rybki ze smażalni się nie da. Raz trafiliśmy na fantastyczne dania rybne w drodze na plażę w Smażalni Ryb Halibut , polecam na przystawkę wyborny tatar z łososia. Pupile są tam mile widziane, a Miluś dostał od miłej Pani miseczkę z wodą.

W licznych, kuszących zapachami lokalach gastronomicznych z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny przed sezonem były niewygórowane. Myśleliśmy, że będzie drożej, zwłaszcza w Restauracji Ustronianka, gdzie ilość, jakość, sposób podania dań, uprzejmość personelu była naprawdę super, a i cena pozytywnie zaskoczyła. Miluś też został fachowo obsłużony i był mile widzianym gościem, a dzieci po najedzeniu się wyborną rybką pobiegły spalić kalorie na sali zabaw, która znajduje się wewnątrz restauracji z przepięknym akwarium.

Pobyt minął bardzo szybko. Trafiliśmy na wymarzoną pogodę – słońce i 22- 23 °C , także jak dla nas – wypoczynek nad morzem przed sezonem, bez tłumów i z przystępnymi cenami to strzał w dziesiątkę!

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o jednym miejscu, na które trafiliśmy w drodze powrotnej. Przy trasie S3 znajduje się bardzo fajna Restauracja Autoport Renice, z nowoczesną i otwartą kuchnią, ale mimo to, to nie kuchnia przyciąga tu tłumy. W restauracji mieszka prawdziwy krokodyl, co jest nie lada gratką dla podróżnych. Dzieci były zachwycone, z kolei Miluś nie był nim kompletnie zainteresowany. Po spacerze po okolicy i zjedzeniu pysznych lodów ruszyliśmy w dalszą drogę do domu. Oj przydałby się urlop od urlopu. Też tak macie po wakacjach?